wtorek, 6 lipca 2010

wtorek 6 lipca - Spływ Przełomem Dunajca

Hmm tak czytam tego mojego bloga i przygotowuję zdjęcia do niego i stwierdzam że chyba tylko dla mnie on będzie interesujący bo ja jestem zachwycona i zabujana w tych widokach. Osoby czytające pewnie stwierdzą że... jestem monotematyczna ale trudno niech i tak będzie.
W każdym razie dziś wstaliśmy rano i stwierdziliśmy że dzisiaj będzie dzień spływu :) Pogoda fajna, słonko świeciło i było git, niebo bezchmurne ale nie było max upalnie. Było w sam raz na zdobycie Trzech Koron lub spływ. Wybraliśmy to drugie bo na wejście na Trzy Korony było troszkę za późno zanim zjedliśmy śniadanie i zdecydowaliśmy co i jak. Nooo nie wspomnę o tym że troszkę bolały Nas nogi po tych kilkunastokilometrowych spacerach i woleliśmy coś "lżejszego"
Plan był taki że spływamy do Szczawnicy potem wjeżdżamy kolejką na Palenicę a potem się zobaczy czy zejdziemy czy zjedziemy. No cóż- góry niestety zweryfikowały Nasze plany i zmusiły nas do zmiany zamiarów :)

Ale od początku - oczywiście na początek widok przystani flisackiej :)

Potem zapoznanie się z "głównym dowodzącym" flisakiem i jego pomocnikiem i wio na tratwę :) Miejscówkę dostaliśmy fajną.



Flisak opowiadał różne ciekawe legendy, kawały i również mówił o okolicy i tego co wokół Nas.
Między innymi pokazywał gdzie Dunajec ma głębokość ok 18 m. Nie wiedziałam że w dwóch miejscach gdzie jest spływ jest aż tak głęboko.
Pokazywał również gdzie według legendy Janosik przeskakiwał z brzegu na brzeg Dunajca :)

Ogólnie było sympatycznie, świeciło słoneczko. W pewnym momencie zastanawiałam się czy nie smarować się kremem z filtrami żeby się przez 2 godziny spływu troszkę nie spalić.
Minęliśmy mniej więcej Trzy Korony, no może trochę dalej a flisacy do siebie powiedzieli coś po góralsku spoglądając w niebo. Ktoś z Nas zapytał czy przypadkiem nie będzie padać (tak na żarty oczywiście) po czym flisak powiedział że nie wygląda to za wesoło. Dodam, że wcale żadnych deszczowych chmur na horyzoncie nie widziałam. No ale ja siedziałam na ławeczce a flisak stał więc może widział więcej niż my.
No i jak się za kilka minut okazało, niebo zaciągnęły ciemne chmury i zaczął padać deszcz. Najpierw mała mżawka a potem coraz mocniej i gęściej. Pani siedząca obok użyczyła mi i Szanownemu Małżonkowi pelerynę bo inaczej to chyba miałabym wszystko mokre a tak gdzie niegdzie  byłam sucha ;)

Kurcze - normalnie niezły barometr z flisaka był.


W każdym razie kiedy dotarliśmy do przystani końcowej w Szczawnicy deszcz przestał padać ale my byliśmy mokrzy i do tego wiał troszkę zimny wiatr że postanowliśmy się jak najszybciej dostać na kwaterkę i przebrać się z mokrych ciuchów, osuszyć i ogrzać.
No i oczywiście pal licho wzięło Nasze łażenie po Palenicy i Szczawnicy buuuu
Ale na osłodę że nie ma widoków z Palenicy- troszkę widoków ze samego spływu (póki nie padał deszcz)

Tutaj zaraz na samym początku spływu



Tutaj powoli wynurzają się zza pagórków Trzy Korony

No piękne widoki, pagórki, chmurki 


Tu już jesteśmy w "centrum" Sromowców Niżnych 

Tu dopływamy do kładki zbudowanej kilka lat temu żeby połączyć Słowację z Polską. 
Dzięki tej kładce podczas powodzi w maju tego roku mieszkańcy Sromowców Niżnych mogli jeździć do pracy, robić zakupy czy jechać do lekarza chociażby ponieważ osuwająca się skarpa odcięła ich prawie od świata i przez tą kładkę mieli możliwość "wydostania" się ze wsi. Szkoda tylko że musieli nadrabiać kilkanaście kilometrów żeby gdziekolwiek dojechać. 


A tu już dopływamy do podnóża Trzech Koron

Widoki naprawdę bajeczne :)
A tutaj poniżej - kurczee jakaś góra ale za Chiny nie umię sobie przypomnieć jaka :( Może Sokolica??


Skały wapienne przy brzegu Dunajca pięknie wyrzeźbione przez setki lat 

Oooo i tutaj już zaczynały się zbierać chmury - widok pomiędzy skałami super :) Naprawdę wrażenia piękne :) 


A tutaj zdjęcie jak ja to nazwałam "wkurzonego Dunajca" 
I ten szum fal - miooodzio


Noo i na tym zakończyła się fotorelacja ze spływu ponieważ zaczął padać deszcz i aparcik grzecznie został schowany w suche i bezpieczne miejsce :) 

Aaa i na koniec - miałam napisać co nam powiedział flisak na temat nazwy miejscowości Sromowce :)


Siedzi baca na hali i pasie owce.
Nudno jak szlag
Baca się wkurzył, wstał i pado: Srom łowce bede flisakiem hej

No i zostały SROMOWCE :) hej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz