sobota, 3 lipca 2010

sobota 3 lipca 2010 dzień pierwszy - przyjazd

Ruszyliśmy z domu ok 9:00
Dojechaliśmy ok 13:00 na miejsce. Droga minęła hmmm ... dziwnie, ponieważ troszkę zaufaliśmy nawigacji (po raz pierwszy) i ciągnęła Nas przez jakieś wsie i wogóle droga była niby najkrótsza ale niestety nie najszybsza :)  w każdym razie zwiedziliśmy wsie w okolicach od Bierunia do Wadowic :) Architekura i okolice są naprawdę niezłe :)


Po przyjeździe zapoznanie z Panią Teresą - gospodynią. Pani Teresa  jest baaardzo sympatyczną osobą, zaproponowała nam kawkę i pogawędziliśmy co gdzie można zobaczyć ciekawego i co gdzie w Sromowcach się znajduje.
Rozpakowaliśmy się w naszym pokoiku na poddaszu.
 Link do pokoików Pani Danielczak

W pokoiku to co trzeba czyli łóżko, lodówka, stolik, krzesełka, łazienka, TV i ogólnie pokoik przytulny z dachowym okienkiem :)

Po rozpłaszeniu sie w pokoiku poszliśmy na mały rekonesans okolicy i ... w sumie tego dnia machęliśmy ok 12 km. Aż w szoku byłam że tyle przeszliśmy i nie padliśmy po drodze.

Tomek zaliczył moczenie kijów w Dunajcu :)




Od naszej kwaterki na ul. Pienińskiej 39 do "centrum" Sromowców jest jakieś 2-2,5 km. My zaszliśmy znacznie dalej niż do "centrum".

Tu jawi Nam się powoli centrum Sromowców


Zaliczając po drodze sklep, mijając szkołę, kościół idąc wzdłuż Dunajca.
Doszliśmy też do bardzo popularnej kładki która łączy dwa brzegi Dunajca - Polską i Słowacką

Oj widoki pyyyszne


Idąc idąc patrzymy a tam... wyjawił nam się widok ehhh ... zdjęcia nie oddają tego widoku ale może namiastka dla czytających.



No i My na tle Trzech Koron :) Mam nadzieję że dopełzniemy do tej górki  (taras widokowy na tej górce trzeciej od prawej)




Najbardziej interesujące było to, ze nie wiedzieliśmy że na Okrąglicy czy na samej górze jednej z Trzech Koron jest taras widokowy. Hmmm będą śliczne zdjęcia i widoki z innej perspektywy jak się tam wdrapiemy.






 Choć na tą chwilę myślę że wejście na ten szczyt to dla Nas będzie troszkę trudny ale obiecaliśmy sobie że wejdziemy choćby nie wiem co ;)


Po powrocie z drogi na Trzy Korony do "centrum" przeszliśmy kładką na słowacką stronę i pokręciliśmy się tam i wróciliśmy do kraju ;) bo w kajpce gdzie można było usiąść niestety wszystko było zajęte.


Po "rekonesaniku" wróciliśmy na kwaterkę, szybkie przebranie, dwa słowa z Panią Teresą i fruuuu do centrum na wieczorne rande wu :)Ogólnie rzecz biorąc Sromowce Niżne to Naszym zdaniem miejscowość dla osób potrzebujących odpocząć. Nie spotkaliśmy ani jakiś pijanych osób, ani jakich rozwrzeszanych małolatów, ani głośnych imprez. Ogólnie ok 22:00 miejscowość kładzie się spać a ewentulanie imprezy odbywają się albo na polu namiotowym albo w ogródkach na prywatnych kwaterach.

Wieczorne piwko i z powrotem na kwaterkę i hmmm powrót na kwaterkę był troszkę stresujący. Od "centrum" Sromowców do naszej kwaterki trzeba przejść drogą gdzie z jednej strony jest Dunajec a z drugiej góra (skarpa w górę) no i ... nie ma latarni. Wracając było już ciemno i latało multum świetlików ale bynajmniej nie potrafiły Nam oświetlić drogi żeby isć bez stresu. Co chwile w krzakach na skarpie "coś" gmerało, ruszało się, skrobało i szeleściło a ja miałam prawie pełne gacie strachu :( Nie należała ta droga do najprzyjemniejszych. W każdym razie daliśmy radę.

Po takim męczącym dzionku zasnęliśmy jak dzieci mając w planach zwiedzanie zamków następnego dnia


Podsumowanie
Dzień pierwszy w Pieninach zaliczamy do udanych.
Zobaczymy co na to Nasze nogi będą miały do powiedzenia jutro :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz