poniedziałek, 5 lipca 2010

poniedziałek 5 lipca- Zakopane

Zakopane się doczekało ... nas i opisu ;)

Ponieważ w Sromowcach nie wyglądało ładnie ani na spływ ani na spacery ani na wędrówkę na Trzy Korony, postanowiliśmy pojechać do Zakopanego- NA KAWĘ. W Zakopanem podobno ciut lepiej niż w Sromowcach, no i faktycznie tak było.

Gdy dojechaliśmy do Zakopca świeciło słoneczko ale chmurki wisiały nisko że nie było widać Giewontu :( no cóż - nie zawsze świeci słońce.
Przeszliśmy się po Krupówkach (no bo być w Zakopcu i nie być na Krupówkach- wstyd). Oczywiście ruch jak w Rzymie albo i lepiej.

Plan ogólnie był taki że chciałam wjechać na Kasprowy i poszwędać się tam troszkę ale gdy doszliśmy do kolejki na Gubałówkę, no grzech byłoby nie wjechać. No to wjechaliśmy :) Na Kasprowy jak się okazało nie starczyło czasu bo... reszta potem :)

 No i oczywiście fotki muszą być a co :)


Widok- miooodzio (znów jestem monotematyczna ale nic na to nie poradzę)
No i oczywiście ku pamięci widoczki te zamieszczę :)

Hehe a co- mam pierwszeństwo i najpierw zamieszczę widoczki Nas :)

A tu poniżej widok z Gubałówki


Widok na skocznie 
no i widok troszkę bliższy choć z Gubałówki (dzięki Ci Sony )

Nooo ale żeby nie było ... przyjechałam na kawę do Zakopca więc muszę ją wypić ... ojjj smakowała ta kawa za dychulca na Gubałówce smakowała (musiała smakować)  A CO SE BEDE ŻAŁOWAĆ ;)

No i na uwiecznienie moich słów
No i standardowo - kilka foteczek z Gubałówki jeszcze  :) 
No i tak idąc idąc po Gubałówce, oglądając sobie rozłożone stragany wyszliśmy całkiem spory kawałek poza Gubałówkę, No to pomyśleliśmy sobie czemu nie iść na Butorowy Wierch ? Przecież to niedaleki kawałek. I tak też zrobiliśmy. No i oczywiście nie żałowaliśmy bo... kto zgadnie?? WIDOKI MIOOODZIOOO

Tu byliśmy mniej więcej w połowie drogi na Butorowy Wierch 
Ojjj krajobraz był piękny i pogoda też dopisała
A to zdjęcie mi się podoba mimo że stoję d...
Jakaś taka zadumana :) Zakochana w widokach 

A tu już przodem do operatora-fotografa Szanownego Małżonka :)

A tu udało Nam się foteczkę cyknąć razem na tle jeszcze ośnieżonych Tatr
W Tatrach naprawdę jest jeszcze śnieg- w lipcu - nieźle

A tutaj dla odmiany Nasza rodzima roślinność po małej mżawce :) 
Jakie to fajne :) i inne niż pozostałe fotki w tym "fotoblogu"

Następnie po wejściu na:
 wsiedliśmy na kolejkę krzesełkową i co...

aparat oczywiście poszedł w ruch.
No i takie są tego efekty

Jakie?? Oczywiście MIOOODZIOOO
Przepraszam za ilość tych widoków ale nie sposób wybrać jedną fotkę :)
A jak to się pięknie komponuje z chmurami :D

Kogo nudzę- niech nie patrzy i nie czyta :P


A Tatry otulone chmurami :) 

No i niestety nie starczyło czasu na Kasprowy Wierch ... ale cóż.. co się odwlecze to nie uciecze. Przyjedziemy kiedyś do Zakopca przed sezonem żeby nie było tyle ludzi i ... heheh będzie kolejny nudny fotoblog :)

Po dotarciu kolejką na dół stwierdziliśmy że szkoda pogody na jazdę autobusem i poszliśmy sobie piechotką z Kościeliska do Zakopca . Nogi troszkę odczuły spacerek ale to było pozytywne zmęczenie naszych nóżek

Za to na sam koniec Naszej wycieczki w miejscowości o wdzięcznej nazwie 

ujrzeliśmy po deszczu ten oto widok


Noo i niech mi ktoś powie że polskie góry nie są pięknę to spiorę własnymi rencami na kwaśne jabłko :)

No i tradycyjnie na deserek - parę widoczków dla wytrwałych :) i cierpliwych

Macie jeszcze ochotę?? Ja tak - na takie widoki zawsze :)
No to jeszcze porycjka :)

Aaaaa zapomniałam napisać - jakby komuś były te fotki do obejrzenia za małe- to zawsze może kliknąć na dane zdjęcie i ono się otworzy w większym rozmiarze :) 

A mogę jeszcze parę widoczków - mogę?? A co nie mogę - w końcu to mój fotoblog :) to se dam :)

A tu już niemalże zjazd z góry i w dole powoli zacznąć się wyłaniać Sromowce Wyżne a zaraz za nimi - cel naszej podróży czyli Sromowce Niżne :) 


A na spływnie Dunajcem  napisze dlaczego wieś się tak nazywa :)

Po powrocie do Sromowców okazało się że we wsi jest otwarcie zabytkowego kościółka z bodjże XVI w.  i był festyn. 

"Załapaliśmy" się na darmową przekąskę regionalną czyli... kwaśnica i chrzan wielkanocny. O ile kwaśnica była mi znana lecz nie smakowana o tyle chrzan wielkanocny powalił mnie na kolana prawie. Chrzan wielkanocny to coś a'la zupa ale na zimno (chłodnik) o smaku chrzanu oczywiście z jajkami, kiełbasa i na mleku czy maślance już nie pamiętam. W każdym razie było pyszne a kwaśnica pierwsza klasa :)
A to dzięki Naszej Gospodyni Pani Teresie mogliśmy tych specjałów spróbować i zobaczyć wystawę w otwartym kościele, bo zaraz jak przyjechaliśmy to Pani Teresa "popędziła" Nas na końcówkę już festynu.

Po zjedzeniu , zwiedzeniu kościoła, pogadaniu z sympatyczną miejscową Panią góralką udaliśmy się nad rzekę a tam... folklor na całego. Noo super: Kobiety i mężczyźni w ludowych strojach (Panowie oczywiście flisackie stroje) i nad rzeką na ławeczkach, w kółku śpiewali góralskie piosenki. No po prostu bomba .
Niestety z tego wydarzenia zdjęć brak, ponieważ nie miałam śmiałości podejść z aparatem. W każdym razie wrażenia niezapomniane :)

Ogólnie dzień baaardzo bardzo udany i pełen wrażeń, ładnych widoków i pozytywnych emocji :)


2 komentarze: