Ponieważ w Sromowcach nie wyglądało ładnie ani na spływ ani na spacery ani na wędrówkę na Trzy Korony, postanowiliśmy pojechać do Zakopanego- NA KAWĘ. W Zakopanem podobno ciut lepiej niż w Sromowcach, no i faktycznie tak było.
Gdy dojechaliśmy do Zakopca świeciło słoneczko ale chmurki wisiały nisko że nie było widać Giewontu :( no cóż - nie zawsze świeci słońce.
Przeszliśmy się po Krupówkach (no bo być w Zakopcu i nie być na Krupówkach- wstyd). Oczywiście ruch jak w Rzymie albo i lepiej.
Plan ogólnie był taki że chciałam wjechać na Kasprowy i poszwędać się tam troszkę ale gdy doszliśmy do kolejki na Gubałówkę, no grzech byłoby nie wjechać. No to wjechaliśmy :) Na Kasprowy jak się okazało nie starczyło czasu bo... reszta potem :)
No i oczywiście fotki muszą być a co :)
Widok- miooodzio (znów jestem monotematyczna ale nic na to nie poradzę)
No i oczywiście ku pamięci widoczki te zamieszczę :)
Hehe a co- mam pierwszeństwo i najpierw zamieszczę widoczki Nas :)
A tu poniżej widok z Gubałówki
Widok na skocznie
no i widok troszkę bliższy choć z Gubałówki (dzięki Ci Sony )
Nooo ale żeby nie było ... przyjechałam na kawę do Zakopca więc muszę ją wypić ... ojjj smakowała ta kawa za dychulca na Gubałówce smakowała (musiała smakować) A CO SE BEDE ŻAŁOWAĆ ;)
No i na uwiecznienie moich słów
aparat oczywiście poszedł w ruch.
Kogo nudzę- niech nie patrzy i nie czyta :P
No i na uwiecznienie moich słów
No i standardowo - kilka foteczek z Gubałówki jeszcze :)
No i tak idąc idąc po Gubałówce, oglądając sobie rozłożone stragany wyszliśmy całkiem spory kawałek poza Gubałówkę, No to pomyśleliśmy sobie czemu nie iść na Butorowy Wierch ? Przecież to niedaleki kawałek. I tak też zrobiliśmy. No i oczywiście nie żałowaliśmy bo... kto zgadnie?? WIDOKI MIOOODZIOOO
Tu byliśmy mniej więcej w połowie drogi na Butorowy Wierch
Ojjj krajobraz był piękny i pogoda też dopisała
A to zdjęcie mi się podoba mimo że stoję d...
Jakaś taka zadumana :) Zakochana w widokach
Jakaś taka zadumana :) Zakochana w widokach
A tu już przodem do operatora-fotografa Szanownego Małżonka :)
A tu udało Nam się foteczkę cyknąć razem na tle jeszcze ośnieżonych Tatr
W Tatrach naprawdę jest jeszcze śnieg- w lipcu - nieźle
A tutaj dla odmiany Nasza rodzima roślinność po małej mżawce :)
Jakie to fajne :) i inne niż pozostałe fotki w tym "fotoblogu"
Następnie po wejściu na:
wsiedliśmy na kolejkę krzesełkową i co...
aparat oczywiście poszedł w ruch.
No i takie są tego efekty
Jakie?? Oczywiście MIOOODZIOOO
Przepraszam za ilość tych widoków ale nie sposób wybrać jedną fotkę :)
A jak to się pięknie komponuje z chmurami :D
Kogo nudzę- niech nie patrzy i nie czyta :P
A Tatry otulone chmurami :)
No i niestety nie starczyło czasu na Kasprowy Wierch ... ale cóż.. co się odwlecze to nie uciecze. Przyjedziemy kiedyś do Zakopca przed sezonem żeby nie było tyle ludzi i ... heheh będzie kolejny nudny fotoblog :)
Po dotarciu kolejką na dół stwierdziliśmy że szkoda pogody na jazdę autobusem i poszliśmy sobie piechotką z Kościeliska do Zakopca . Nogi troszkę odczuły spacerek ale to było pozytywne zmęczenie naszych nóżek
Za to na sam koniec Naszej wycieczki w miejscowości o wdzięcznej nazwie
ujrzeliśmy po deszczu ten oto widok
Noo i niech mi ktoś powie że polskie góry nie są pięknę to spiorę własnymi rencami na kwaśne jabłko :)
No i tradycyjnie na deserek - parę widoczków dla wytrwałych :) i cierpliwych
Macie jeszcze ochotę?? Ja tak - na takie widoki zawsze :)
No to jeszcze porycjka :)
Aaaaa zapomniałam napisać - jakby komuś były te fotki do obejrzenia za małe- to zawsze może kliknąć na dane zdjęcie i ono się otworzy w większym rozmiarze :)
A mogę jeszcze parę widoczków - mogę?? A co nie mogę - w końcu to mój fotoblog :) to se dam :)
A tu już niemalże zjazd z góry i w dole powoli zacznąć się wyłaniać Sromowce Wyżne a zaraz za nimi - cel naszej podróży czyli Sromowce Niżne :)
A na spływnie Dunajcem napisze dlaczego wieś się tak nazywa :)
Po powrocie do Sromowców okazało się że we wsi jest otwarcie zabytkowego kościółka z bodjże XVI w. i był festyn.
"Załapaliśmy" się na darmową przekąskę regionalną czyli... kwaśnica i chrzan wielkanocny. O ile kwaśnica była mi znana lecz nie smakowana o tyle chrzan wielkanocny powalił mnie na kolana prawie. Chrzan wielkanocny to coś a'la zupa ale na zimno (chłodnik) o smaku chrzanu oczywiście z jajkami, kiełbasa i na mleku czy maślance już nie pamiętam. W każdym razie było pyszne a kwaśnica pierwsza klasa :)
A to dzięki Naszej Gospodyni Pani Teresie mogliśmy tych specjałów spróbować i zobaczyć wystawę w otwartym kościele, bo zaraz jak przyjechaliśmy to Pani Teresa "popędziła" Nas na końcówkę już festynu.
A to dzięki Naszej Gospodyni Pani Teresie mogliśmy tych specjałów spróbować i zobaczyć wystawę w otwartym kościele, bo zaraz jak przyjechaliśmy to Pani Teresa "popędziła" Nas na końcówkę już festynu.
Po zjedzeniu , zwiedzeniu kościoła, pogadaniu z sympatyczną miejscową Panią góralką udaliśmy się nad rzekę a tam... folklor na całego. Noo super: Kobiety i mężczyźni w ludowych strojach (Panowie oczywiście flisackie stroje) i nad rzeką na ławeczkach, w kółku śpiewali góralskie piosenki. No po prostu bomba .
Niestety z tego wydarzenia zdjęć brak, ponieważ nie miałam śmiałości podejść z aparatem. W każdym razie wrażenia niezapomniane :)
Ogólnie dzień baaardzo bardzo udany i pełen wrażeń, ładnych widoków i pozytywnych emocji :)
Halo, nie lenić się, pisać!
OdpowiedzUsuńJuż się napisało :)
OdpowiedzUsuń