sobota, 10 lipca 2010

sobota 10 lipca 2010 - wyjazd

No niestety wszystko co dobre szybko się kończy :( więc i nasz urlop dobiegł końca.
Rano wstaliśmy, śniadanko, pakowanko, miła pogawędka z Panią Teresą i ... czas do domu :(
No i oczywiście z racji tego że widoki jak zawsze piękne - zamieszczam kilka fotek na koniec tego wakacyjnego pamiętnika


Do zobaczenia w kolejnym odcinku...
we wrześniu Tunezja :)

piątek, 9 lipca 2010

piątek 9 lipca - dzień plażowania, opalania, leniuchowania

Rano pobudka i co??
Jestem jednym wielkim chodzącym (a może kulającym się) zakwasem
Jak wstałam rano okazało się że moje nogi odczuły wczorajszy "spacerek"
Padło więc na to że jedziemy plażować nad Jezioro Czorsztyńskie. Woda była zimna sądząc po tym, jak ludzie wchodzili do niej. Ponieważ przeraziły mnie miny osób wchodzących nie spróbowałam się wykąpać. Po drugie tak cholernie bolały mnie nogi że niestety nawet podejście do wody było nie lada wysiłkiem.
Za to, widok na ruiny zamku w Czorsztynie nad wodą milutki :)

Plaża jak widać też niczego sobie :) choć troszkę ludzi było.
Później pojechaliśmy sobie standardowo nad Dunajec poleżeć i odpoczywać, odpoczywać, odpoczywać

a troszkę później poleniliśmy się na balkonie podziwiając widoki.
A tutaj wczasowicze odpoczywają :)

No i po tym odpoczynku czas iść spać i rano czas wracać do domu

czwartek, 8 lipca 2010

czwartek 8 lipca TRZY KORONY juuuhuu

Drogę na Trzy Korony rozpoczęliśmy już wychodząc z kwaterki.
 Do samego schroniska pod Trzema Koronami i o takiej nazwie jest ok 3 km. W tym schronisku Tomek był kilkadziesiąt lat temu na koloniach i koniecznie chciał je zobaczyć z bliska ponownie.
Idąc na Trzy Korony ze Sromowców nie można nie przejść obok schroniska


Potem droga prowadzi poprzez kamienistą i strasznie niewygodną drogę. Po widoku chyba jest pozostałość po majowych powodziach bo droga jakby wymyta i jakby woda robiła z dróżki sobie koryto. Niestety ponieważ bardzo niewygodnie się szło brak dokumentacji fotograficznej (patrzeliśmy pod nogi)

Chwilkę później doszliśmy do wąwozu Szopczańskiego. Pionowe ściany i niezbyt szeroki szlak pomiędzy nimi. Fajne widoki ale trudno cyknąć dobre ujęcie bo nie ma zbyt dużo miejsca na zrobienie zdjęć z oddali. No cóż pech.


A tutaj już zaliczamy pierwszy mały postój na złapanie oddechu :)



A tutaj kolejny odpoczynek :)
No i tak bym mogła pokazywać te przystanki, tylko że mój Szanowny Małżonek powiedział że nie chce mu się aż tylu zdjęć robić ;)

Trasa później z kamienistej przemienia się w hmmm schody bleee. Te schody zrobione są z bali i troszkę niewygodne jak na moje krótki nóżki hehe :) Ale wlazłam na te schody a właściwie wiele schodów a tam... droga pod górę :) Myślałam że w góry to nie tylko pod górę się idzie ;) ale kurcze się myliłam ;)

A tak poważnie to po wejściu na Przełęcz Szopka zaczęły się piękne widoki czyli to co Gumisie lubią najbardziej :)

no i tu widoki na dowód

 a tutaj widok na Słowackie Tatry Wysokie nooo a tam śnieg


a Tu Szanowni Turyści 




A tutaj zaliczam sobie kolejny mały odpoczynek na łyk paliwa i uspokojenie akcji serca 



 No i powoli dochodzimy do Naszego celu :) ale po drodze jeszcze fajne widoczki

No i już prawie u celu- jeszcze tylko parę widoczków po drodze na metalowych schodach prowadzących na szczyt Okrąglicy i taras widokowy :)


A tutaj widok z Okrąglicy (szczyt Trzech Koron) na Sokolicę (tam niestety nie dotarliśmy) ale widok z Naszej strony niezły jeśli chodzi o drogę którą szli ludzie na Sokolicy - jeśli nie widać ludzi to proszę powiększyć sobie zdjęcie na całe okno :)
a tu troszkę Naszej rodzimej przyrody z Pienińskiego Parku Narodowego na poziomie 980 m. n.p.m

A tutaj niezły widok na spływ Dunajcem :)
No i jeszcze widoczek zanim znajdziemy się na szczycie Pienin
 A tutaj Tomek o jakieś 2 metry od szczytu :)


iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii

tadammmm
Jesteśmy na szczycie Trzech Koron na własnych nogach :)
no i ...? 
oczywiście tradycyjnie widoczki :)

Akurat tutaj widok na Sromowce Niżne
No i tutaj widoczki z różnyc stron tarau widokowego. 
Dodam że na tarasie widokowym może przebywać nie więcej jak 10-12 osób ze względu na to że jest on niewielki ale widoki.... zapierające dech. No po prostu baaajjkaa
No i oczywiście troszkę Nas :)

Jeszcze na koniec zdjęcie Schroniska Trzy Korony o którym była mowa na początku- tu widok z innej perspektywy


No i po zrobieniu wielu wielu zdjęć oglądnięciu wszystkiego wokół czas było żeby zacząć schodzić w dół :)

Droga w dół osobiście dla mnie była łatwiejsza ;) ale moje nogi (jak się okazało następnego dnia) były innego zdania :)

a tutaj napiłam się wody ze źródełka - fajna zimna była i płynęła z dość niedostępnego w górze miejsca więc była w miarę bezpieczna woda ;)

A tutaj Szanowny Małżonek bawił się troszkę aparatem w celu uchwycenia szemrającego strumyka :) Powiem że wyszło naprawdę fajnie. Mi się podoba :) 

A tu już powoli dochodzimy do końca naszej wędrówki (tzn zostało jeszcze jakieś 3km po prostym) :)
i po drodze zachodzimy do prawdziwej bacówki u podnóży Trzech Koron po oscypki :)

No i tu na koniec - Trzy Korony z Nami i bez Nas:)



a tu Małżonek stwierdził że Czesio też musi być na fotce że był w górach więc niech ma :)

Czesio w górach :)


Po dojściu na kwaterki odświeżeni ruszamy na Sromowce odpocząć, na piwko i ice tea :)
Szanownemu Małżonkowi spodobało się robienie zdjęć, dzięki temu mam kilka fajnych ujęć nad Dunajcem, a ponieważ Szanowny Małżonek i aparat nie często chodzą w parze no to musiałam to uwiecznić, tym bardziej że zdjęcia mi się podobają.

Dzień pełen bardzo pozytywnych wrażeń i fajnego zmęczenia dobiegł końca :)
Zasnęliśmy nie wiadomo kiedy :) 
Fajny dzionek